Duchowość jako klucz w obliczu wirusa

W obliczu wykreowanej sytuacji na zawnątrz łatwo sprawdzać siebie i potraktować ją jako test na który się przygotowywaliśmy tak żarliwie. Ci którzy pracowali ze sobą i zdąrzyli się obudzić na tyle co do swojej prawdziwej istoty, aby być teraz gotowym na to przejście sami dla siebie jak i na świecenie jak latarnia dla innych-latarnia na którą mogą być teraz zrzucane obelgi i może być wystawiana na pośmiewisko wręcz i trzba być na to gotowym, tacy jak ja będą uważani za wariatów, bo nie będą chcieli grać w tą grę i będą pokazywali jak w nią nie grac w obliczu tego, co wszyscy uważaja za nieuniknioną rzeczywistość.(Nie mówię tu o wyparciu, bagatelizowaniu czy nieuważności, mówię o swoim wewnętrznym podejściu). My będziemy mówić o wyższych wibracjach, o wyborze, o wzroście o wolności-jak szaleńcy. Będziemy pchać nieświadomość w światło a ona będzie nas uważać za obłąkanych i trzeba nam będzie wyzbyć się ego i stać w swoim. Będąc w duchowości praktycznie od kiedy pamiętam, obserwowałąm w jakim tempie narastało przebudzenie w ostatnich latach i jak świadomość się poszerzała dosłownie migiem. Dla mnie samej ostatnie pare lat to temat przewodni, rok 2019 dla mnie był procesem za procesem, przerabianie, puszczanie, integrowanie, oczyszczanie, uświadamianie jak praca na dwa etaty, a od kiedy zaczął się 2020 to miałam wrażenie, że przerabiam na porządku dziennym to, co normalnie zajmuje latami. Teraz widzę, jaki przeskok zrobiłam i jak muszę zwężać świadomość aby dopasować się i utrzymywać 'normalną' konwersację, jednocześnie widząc jak wiele przedemną i jak daleko zaszli ci przodujący przedemną od których się uczę. Jednak samo uczenie się też jest tu już innaczej rozumiane. Nasz system nauczania przyjmuje, że przyswajamy informacje jako takie i przenosimy je w lewej półkuli jako w większości teorię z którą się identyfikujemy lub nie, ja natomiast widzę to tak, że miejąc kontakt przedewszystkim ze swoim wnętrzem, gdyż moje przbudzenie głównie przyszło poprzez odosobnienie i powrót do siebie na łonie natury i z żywiołami, nie tyle na warsztacie, czuję coś najpierw-mam ten sens wiedzenia w sobie i z niego potem synchronicznie przyciągam potwierdzenie tej wiedzy, jest to jakby mówione na zewnątrz t co wewnątrz i ja wtedy mam tą walidację od innych którzy już tam są. Możemy postrzec tylko to z czym już sami rezonujemy, innaczej te prawdy będą dla nas pustymi niezrozumiałymi dla nas słowami. Tak więc, kiedy uczeń jest gotowy znajduje się nauczyciel i taki to naturalny proces dla mnie potwierdzania tylko na zewnątrz tego co juz sama czuję w sobie jako swoją prawdę, a nie przyjmowania czyjejś prawdy za moją, której w sobie nie przerobiłam. Teraz mam potwierdznie że droga od wewnątrz do zewnątrz nie na odwrót, jest ścieżka żeńska, czyli sam klucz na dzisiejsze czasy na tej planecie, która musi obudzić żeńskość by zbalansować pierwiastki męskie z żeńskim, aby nastała harmonia. Jest to również droga szamańska, gdyż na tej 100 000 letniej ścieżce-czyli naszej pierwotnej- wszyscy w nas mają jej korzenie genetycznie-szamani byli we wszystkich stronach świata, ta droga jest również duchowością indywidualną gdzie nikt ci nie powie co masz robić i myśleć i swoje podróże duszy masz przebyć sam i sam dla siebie wziąć tą naukę w taki sposób, jaki jest Twój. Nie znałam filozoficznie tego, dopiero po latach odkryłam że jest to ścieżka którą poprostu z duszy szłam intuicyjnie i przez duszę prowadzona. Widzę teraz również jak już w przeszłości, z poziomu mojej Wyższej Jażni wykreowałam najbardziej zagęszczone w negatywiżmie okoliczności, aby sworzyć sobie warunki potrzebne mi do przebudzenia. Tak jak teraz tworzymy to kolektywnie. Podczas tego procesu, moja ludzka bardziej zwierzęca istota błagała o przetrwanie, godność i zaprzestanie cierpienia, z poziomu duszy cel jest jednak jeden-ewoluować, przebudzić się, przejść na następny etap. Przeszłam już to, co nazywane jest ciemną nocą duszy czy śmierć ego jako tej głównej skorupy (ego jako konstrukt osobowości przylegającej tylko do tego wymiaru), zostało to tak ustawione że musiała pęknąć, aby weszło światło. Niestety widzę teraz dokładnie na innych, jakiej kompresji potrzebujemy do takiego przebudzenia i jak nie ruszymy z miejsca kiedy mamy swoją lepszą czy gorszą strefe komfortu. Z poziomu duszy wykreujemy tak, aby stała się ta ewolucja i tyle-nie jesteśmy tu po to aby przeżyć, a ewoluować i świadomość w tym momencie nie ma wyjścia musi się obudzić, abyśmy kolektywnie przeszli na następny etap razem z planetą, która się zmienia energetycznie i wchodzi na wyższe wibracje z nami czy bez. Tak więc ja już to raz przerabiałam i swoją pracę wykonałam dotychczas najlepiej jak potrafiłam,i teraz jest test, czy będę umiała zachować tą wyższą świadomość, przejść na serce gdzie panuje spokój i łączność z prawdziwą istotą, czy podczepie się pod programy, egregora strachu co już wisi nad nami jak czarna chmura i jest zasilany, czy sama będę potrafiła zosatć obserwatorem tego lęku jeśli on jest, bo przecież nie można go wypierać i też służy on nam aby bronić sie w razie potrzeby tak jak i złość, jeśli jednak operuje się z wyższych poziomów ponad czakrę splotu, wszystko wygląda już innaczej. Jeżeli jest to przejście z 3D na 5D -czy z trzech pierwszych czakr przetrwania na serce, nie powinnyśmy dać się utrzymać w postrzeganiu 3D gdzie ten strach przetrwania dominuje, a przechodzić świadomie na wyższe wibracje, zdając sobie sprawę że tak kreujemy rzeczywistość i biorąc każdy za nią odpowiedzialność. Ci, którzy do tej pory nie przerobili swogo cienia, swego strachu, swych najniższych emocji mają teraz szanse na to, ale muszą to wszystko zrobić na raz, ci co zrobili to wcześniej są tu do pomocy. Efekt motyla-liczy się każdy, liczy się każda myśl i słowo, albo wysyłasz wysokie wibracje albo niskie. Ufam wręcz i jestem wdzięczna temu procesowi, stanie się to, czego kolektywnie pragniemy-wzniesienie, a przed tym musi być chaos i oczyszczenie. Teraz ta pamięć kim jestem w swojej prawdziwej istocie, czym jest ta rzeczywistość jest kluczowa. Cóż zagraża istocie wiecznej i boskiej-istocie wielowymiarowej? teraz albo jest to sama ideą, która znika w obliczu np strat tego do czego ego przyglnęło czyli materii (też przerobiłam wcześniej już, straciłam absolutnie wszystko ego więc musiało się zagłodzić ) czy jakiemuś zagrożeniu w tym świecie fizycznym, czy jest to autentyczne wiedzenie i kontakt z tą częścią siebie, tą prawdziwą.  A ludzie biegają za papierem toaletowym. 

Comments

Popular posts from this blog